Gwendolyn
Od jakiegoś czasu rozmawialiśmy, kiedy nagle do pokoju wparowały Lady Arista wraz z ciotką Glendą i Charlottą. Wszystkie trzy stanęły jak wryte. Zaczęły nam się uważnie przyglądać. Po chwili Grace zabrała głos.
- Mamo, chyba pamiętasz Lucy i Paula? – Kobiety rozszerzyły oczy.
Po chwili usiadły i nie mogły oderwać wzroku od moich rodziców. Lady Arista przeniosła spojrzenie z Paula na mnie i z powrotem - kilka razy.
- Co tu się dzieje? – Zabrała głos. Wydawała się być w szoku. Już wiem, że domyśliła się prawdy!
Ja, Gideon, Lucy, Paul i Grace spojrzeliśmy na nią. Nikt nic nie mówił. Popatrzyłam na przybraną matkę, która wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić:
- Widzisz, mamo, chodzi o to, że Gwendolyn jest córką Lucy i Paula. – Kobiety spojrzały na nią z niedowierzaniem. Mama opowiedziała im całą historię o tym, jak udawała ciążę, aby kryć młodą parę, o akcie urodzenia i o tym, że o wszystkim wiedział Lucas i to był ich wspólny plan.
Minęło kilka chwil, nim ktoś się odezwał, a tym kimś oczywiście musiała być moja droga kuzynka, która przyglądała mi się z błyskiem w oku i złośliwym uśmieszkiem.
- Czyli Gwen jest córką Lucy i Paula... A Paul jest kuzynem Gideona... – Zaczęła z przekonaniem. – To w takim razie, czy to nie będzie kazirodztwo? – Wszyscy spojrzeliśmy na nią z niedowierzaniem. Poczułam jak mięśnie, mojego chłopaka się napinają.
- Charlotto! – Podniosła głos ciotka Glenda. Dziewczyna przewróciła oczami i mówiła dalej.
- W każdym razie, skoro Paul i Gideon są spokrewnieni, to oni są kuzynostwem. Nie powinni się spotykać. – Zapadła długa i niezręczna cisza. Rudowłosa bez przerwy spogląda na mnie i się uśmiecha z zadowoleniem.
Po kilku chwilach odezwał się Paul.
- To zależy. Gideon jest moim kuzynem trzeciego lub czwartego stopnia. Ja pochodzę od jednego bliźniaka (Timothy de Villiers), a Gideon od drugiego (Jonathan de Villiers). Można powiedzieć siódmy kisiel po wodzie.
Nagle wszyscy wybuchli śmiechem. Mój biologiczny ojciec nie wiedział z jakiego powodu.
- Paul SIÓDMA WODA PO KISIELU. – Szybko rzuciłam rozbawiona. Kiedy zrozumiał swój błąd, dołączył do nas.
Gideon objął mnie mocniej, a ja rozluźniłam się w jego ramionach. Widząc to Charlotte zrobiła się jeszcze bardziej bezczelna i wyszła z hukiem. Mało się tym przejęłam.
Szczerze, cieszę się, że Lucy i Paul wrócili do XXI wieku. Teraz mam przy sobie osoby, które kocham a oni, kochają mnie.
***
Gdy nadeszła późna godzina w pokoju zostałam tylko ja, Gideon i moi biologiczni rodzice. Paul zaczął się wypytywać o nasz związek. Odpowiedzi były szybkie i wymigujące. Gdy rozmowa się zakończyła, wstałam wraz z Gideonem i zaczęliśmy iść do wyjścia. Po czym starszy de Villiers rzekł:
- A gdzie ty się wybierasz, moja panno? – Rozległ się dźwięk donośnego głosu Paula.
Odwróciłam się do ojca i zobaczyłam go, obejmującego Lucy. Oboje wpatrywali się we mnie i Gideona. Nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się do niego słodko.
- Sprzeciw! Zostajesz w domu!- Zaprotestował zdenerwowany.
- Daj im spokój, obydwoje są rozsądni i już prawie dorośli. – Do rozmowy dołączyła Lucy. Jej głos był taki delikatny... – My sami nie byliśmy lepsi. -
- Wiesz, nie chcę by sytuacja, się powtórzyła- odparł Paul.
Gideon spojrzał na mnie z zadziornym uśmieszkiem. Miałam ochotę parsknąć śmiechem, jednak powstrzymałam się.
- Spokojnie możemy cię zapewnić, że do niczego nie dojdzie. Tym bardziej przecież mieszkam jeszcze z bratem, który poza obijaniem się niczego innego nie robi. – Uspokoił go Gideon, po czym dostaliśmy zgodę. Poszłam na górę, wzięłam ze sobą parę rzeczy i włożyłam płaszcz. Jeszcze raz pożegnałam się z rodzicami i wzięłam torbę.
Gideon
Kiedy dotarliśmy do domu, zastaliśmy w nim Raphaela wraz z Leslie oglądających jakieś romansidło. Gdy mój brat nas zobaczył, zaczął ruszać wargami. Dobrze wiedziałem, że wzywa pomocy, ale nieładnie jest przerywać. Wziąłem moją dziewczynę za rękę i zaciągnąłem ją do pokoju. Gwenny zaczęła się rozpakowywać, kiedy już skończyła, usiadła obok mnie na łóżku. Objąłem ją ramieniem, a ona wtuliła się we mnie. Po chwili do pokoju weszła dziewczyna mojego brata. Usiadła na krześle, spojrzała się na nas i zaczęła zadawać pytania. Gwen opowiedziała jej, co się stało, po czym przypomniało mi się, że oglądali film. Byłem ciekawy jak to zniósł Raphael.
- I jak tam film ? – Po prostu musiałem wiedzieć.
- Zrobiliśmy przerwę, bo komuś się zachciało do toalety i coś długo w niej siedzi. – Wydawała się trochę zła. – Wiecie co, idę do kuchni zrobić coś do jedzenia. Gwendolyn idziesz ze mną?
- Jasne. – Szepnęła z uśmiechem i zostawiła mnie samego.
Z jękiem położyłem się na plecach na łóżku i zasłoniłem oczy dłońmi. Po upłynięciu niecałych pięciu minut do pokoju wpadł jak burza Raphael. Chłopak zaczął przeglądać mój pokój.
- Co robisz ? – Zapytałem z ciekawością. Chłopak spogląda na mnie, jak na idiotę.
- Szukam kryjówki. Masz trochę miejsca szafie? – W jego głosie słychać mnóstwo nadziei.
- Nie! – Wstałem gwałtownie - Lepiej idź i dokończ ten film. Leslie jest na maksa wkurzona.
- Ale ty nawet nie wiesz jakie to katusze! – Młody był naprawdę przygnębiony. – Błagam, ratuj!
- Leslie!!! – Raphael uderzył mnie poduszką. Czułem się jak mała dziewczynka. - Twój chłopak czeka na ciebie w pokoju!!!
- Dziękuję ci bardzo! – Chłopak warknął na mnie.
Mamy ogromną nadzieje, że rozdział wam się spodobał. Zachęcamy do komentowania. ; -D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz